Wczoraj nie daliśmy spać naszym sąsiadom. Cały wieczór ćwiczyliśmy śpiewy na poranną mszę. Wspólnej modlitwie, oprócz pięknych śpiewów, towarzyszył akompaniament gitary, należącej do, również poznańskich, gości Sióstr. Efekty wieczornej pracy widoczne na załączonych filmikach.
Po wspólnej modlitwie, zaśpiewaliśmy Siostrze Alojzie na 88. urodziny „Sto lat” – oczywiście wszystkie możliwe pieśni. Jest jedną z najstarszych i z bardziej szalonych Klawerianek w Krośnie. Wszyscy obudziliśmy się dziś bez jednej osoby, która wcześnie rano zerwała się na pociąg. Doris dziś nas opuściła i przez to posypaliśmy się z robotą, musieliśmy na nowo rozplanować rozkład jazdy. Ola i Miki zostali przydzieleni do zakończenia malowania bramy, która przeszła kontrolę jakości Pani prezes; Karolina, Kasia i Filip wraz z S. Krystyną znowu mogli poczuć się jak konserwatorzy sztuki, a ja zostałam oddelegowana do Ani i S. Magdaleny. Wcześniej byłam członkiem ekipy muzealnej, dlatego też chciałabym przedstawić etapy sprzątania tegoż pomieszczenia. W muzeum znajduje się 17 gablot. Na początku należy wynieść wszystkie stojące lub leżące eksponaty w gablotach, ustawić je na rozłożonym na podłodze materiale i porządnie oczyścić z kurzu. Następnie z odkurzaczem i ściereczkami wchodzi się do gabloty i czyści wiszące elementy i obrazy, a odkurzaczem odkurza się wykładzinę i pozbywa się dzieł pająków. Po dokładnym oczyszczeniu gabloty, czas na umycie szyb i dopiero wtedy można wnosić skarby z powrotem. Na zdjęciach można się przyjrzeć, ile sztuk cudeniek znajduje się w poszczególnych gablotach, także roboty jest sporo, szczególnie, że każdy eksponat traktowany jest indywidualnie, z wielkim szacunkiem i czułością.
Po obiedzie wjechało na stół urodzinowe ciasto. Z pełnymi, uśmiechniętymi brzuchami, ruszyliśmy w stronę strefy leżakowania. Power kawa po drzemce smakowała inaczej, wynikający z problemów komunikacyjnych, żaden szlak podwieczorkowy się nie przeciął. Trzeba przyznać, że cenimy sobie szacunek do sjesty i kawy w klasztorach.
Na drugiej zmianie, do biblioteki dołączyła do nas Siostra Elżbieta. Czas nieszporów wybił, a później, zapach przepysznej carbonary S. Danuty zaprowadził nas do refektarza. Dzisiaj na obiad i kolację zostały podane pyry, a razem z nimi – żarty o Poznaniakach. Przypomnę tylko, że dzień bez pyry to dzień stracony.
P.S. Doris, jeśli to czytasz, to wiedz, że wydajność spadła o 12,5%, hity nie smakują tak samo, a zdjęcia nie wychodzą, bo nie wiemy, gdzie się patrzeć. :(((