Tak sobie myślę, że całe szczęście, iż dzisiaj ostatni raz wypada moja kolej na opisanie naszego dnia na blogu. Otóż zauważyłam ciekawą tendencję. Za każdym razem, kiedy jest moja kolej na pisanie posta, to w nocy szaleje burza. Takim oto sposobem, dla niektórych, kolejny dzień doświadczenia rozpoczął się już w nocy, przy zamykaniu okien w obawie przed powodzią.
No ale nic. Udało się przespać jeszcze kilka godzin i wspólnie spotkaliśmy się na naszym pierwszym punkcie dnia, czyli Jutrzni i Eucharystii. Dzisiejszy dyżur liturgiczny pełniły nasze zakrystianki vel Domsi i Karolina. Dominika jeszcze poprzedniego wieczoru ćwiczyła dla nas śpiew przed Ewangelią, z obawy że nie podołamy nowej melodii. Moi drodzy – udało się nam wyśpiewać!
Kolejnym przystankiem na trasie dzisiejszego dnia było śniadanko. Tutaj nastąpił standardowy podział prac, ale dzisiaj bez ekipy do bramy. Deszcz oraz podkład, który musi schnąć 48h, rozdzieliły naszą grupę na bibliotekę i muzeum.
Przedtem jednak Anna – Maria i Filip udzielili wywiadu dla miejscowego radia Fara na żywo! Cały wywiad możecie posłuchać pod poniższym linkiem:
Nie wiem, czy zostało to już wspomniane w poprzednich postach, ale nasza prezes Anna – Maria Dzik została chyba na dobre wchłonięta przez półki biblioteczne. Jako jedyna, dzień w dzień, zmierza do tego samego miejsca, czyli biblioteki, bez jakiejkolwiek zamiany prac. Doświadczenie misyjne daje możliwość spełnienia marzeń np. o byciu bibliotekarką. Niektórzy natomiast próbowali sił przy wpisywaniu pozycji książkowych do systemu, ale nie podołali w byciu nieustępliwym w stosunku do jednej pracy. Można zauważyć, że biblioteka sióstr jest niezwykłym miejscem. Rozpoczynając od faktu, że trzeba do niej wejść wchodząc przez klauzurę, to jest też swego rodzaju małym ryneczkiem. Można tu znaleźć kącik towarzyski, niekiedy, między chwilową przerwą na drukowanie etykiet do książek, da się spostrzec ściankę wspinaczkową w postaci drabiny i pionowej ściany z książkami. Jest też bar, czyli niewyczerpany dzbanek domowego kompotu, który zdecydowanie dodaje sił do dalszej pracy.
Jak już wspomniałam mamy też ekipę muzealną. Spokojnie, tylko niektórzy starali się dostać awans i być eksponatem, ale tylko przez chwilę i na potrzeby zrobienia zdjęć do dzisiejszego posta. Kolejne gabloty zostały oczyszczone oraz odrestaurowane.
Tutaj powinien być akapit na opis obiadu, ale dzisiaj nastąpiła zmiana planów. Doris wpadła na pomysł, aby odwiedzić miejscowe muzeum szkła. Takim sposobem udaliśmy się na podbój Krosna. O godzinie 12 rozpoczęliśmy zwiedzanie Centrum Dziedzictwa Szkła w Krośnie. Mogliśmy obejrzeć jak powstają przedmioty szklane, całą historię wynalezienia szkła oraz powstania hut. Sala luster sprawiła nam nie mało radości, bo każdy z nas mógł na nowo odkryć swoje różne oblicza. Zobaczyliśmy etapy tworzenia witraży, grawerowania, malowania po szkle i wielu innych procesów. Po tak udanej wyprawie, mogliśmy udać się na obiad.
Dzisiaj na naszym stole królowały gołąbki w sosie grzybowym. Nadal nie możemy się nadziwić kwintesencją smaków i eksplozją doznań kulinarnych. Z pełnymi brzuchami można było przystąpić do kolejnego etapu prac. Biblioteka zostawała coraz bardziej okiełznywana przez dzielną ekipę „Pierścienia”, a archeolodzy dokonywali nowych odkryć zza muzealnych gablot.
Niektórzy z nas zostali oddelegowani do zadania specjalnego – pomoc w robieniu pizzy. Dlatego dzisiejszym daniem głównym wieczornej kolacji był włoski specjał. Do wspólnego stołu dołożyliśmy dodatkową zastawę dla naszego gościa. Był nim ojciec Mariusz ze zgromadzenia Ojców Białych – Misjonarzy Afryki. Wspólnie powspominaliśmy nasze wcześniejsze wyjazdy i ubiegłoroczne doświadczenie misyjne. Dobrze spędzony dzień większość z nas zakończyła modlitwą w kaplicy.
Ola