Dzień 9 tyle wrażeń, że aż nie wiem jaki dać tytuł

Ten piękny, słoneczny dzień rozpoczęliśmy nieco inaczej niż zazwyczaj, czyli wspólnym śniadaniem przed jutrznią i Eucharystią. Na stole zawitała dzisiaj… nie, nie była to śliwka, ale KIEŁBASA! Taka swojska! Coś pięknego. Ze względu na zaplanowany dzisiaj wyjazd, po śniadaniu podzieliliśmy się do wykonania dwóch zadań: przygotowywania 30 kanapek i 3 bukietów z okazji dzisiejszego święta. Punktualnie o 9:00 razem
z S. Elżbietą i S. Krystyną ruszyliśmy busikiem o imieniu Ryś na odpust w Kalwarii Pacławskiej. W drodze mijaliśmy piękne pola i nauczyliśmy się pieśni do Maryi ,,Santa Maria del Cammino”. Kto wie, może zaśpiewamy ją na jutrzejszej mszy u Sióstr?

Na miejscu stojące budy ze słodyczami, pajdą ze smalcem, pająkami na pompkę, srebrem, złotem
i rzeźbionymi w drewnie dewocjonaliami obrazują, że był to odpust z prawdziwego zdarzenia. O 11:48 upolowaliśmy najlepsze miejsce do siedzenia na trawce przed bazyliką. Od początku do końca towarzyszył nam cień pomimo tego, że słonko dziarsko dokazywało. Msza rozpoczęła się o 12:00, zaraz po niej odbyła się procesja. Ludzi było co najmniej 2938738908, więc w 3 sekundy wszyscy się zgubiliśmy. Wyjazd
do Krosna wykształcił w nas jednak nadprzyrodzone umiejętności lokalizowania członków wspólnoty, dzięki czemu po zakończonej procesji wszyscy ustawili się w tym samym miejscu w nawie głównej
w bazylice pośród tłumów. Gdy emocje już opadły, Siostra Elżbieta postanowiła porozmawiać
z celebransem Mszy. Całe szczęście, że dobrze znała język włoski. Nas również zaprosiła do zakrystii
na krótką pogawędkę. Na koniec cyknęliśmy wspólną fotkę i poszliśmy sobie.

Ale zaraz zaraz, to tyle? Mam nadzieję, że zaintrygował was ten internacjonalny charakter spotkania, ponieważ celebransem był nie kto inny jak Kardynał Robert Sarah, były Prefekt Kongregacji do Spraw Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów! Dzięki zaradności siostry Elżbiety mogliśmy usłyszeć od niego kilka słów. Jak zaczarowani, uwiecznialiśmy to co mówił w naszej pamięci. Parafraza tego, co nam powiedział, brzmi mniej więcej tak:

,,Biedą dzisiejszego człowieka nie jest tylko brak jedzenia, ubrań czy pieniędzy, lecz brak Boga. Ludzkość potężna jest technologicznie, ale krucha i delikatna, do prawdziwej siły potrzebuje Boga. Dziękuję wam
za to, co robicie. Jesteście bardzo potrzebni, ponieważ społeczeństwo staje się coraz bardziej świeckie,
a ewangelizowanie chrześcijan jest trudne. Świat pełen jest zamieszania, pomylenia, więc wasze zadanie nie jest proste. Jednak nie jesteście sami. Jest z wami Chrystus, więc kto mógłby stanąć wam na drodze? Pamiętajcie więc, że najważniejsza jest modlitwa. Jezus na ziemi 30 lat trwał w modlitwie, a potem 40 dni pokutował i modlił się na pustyni. W dzisiejszej ewangelizacji najważniejsze są pokuta i modlitwa. Pamiętajcie też o Matce Bożej, której święto dzisiaj obchodzimy i módlcie się na różańcu, nie zapominajcie o różańcu.”

To było niesamowite przeżycie, które bardzo nas zbudowało. Po wyjściu z bazyliki spotkaliśmy również Dyrektora Radia Fara Diecezji Przemyskiej. Rozemocjonowani, uczciliśmy te wydarzenia 17 gałkami lodów (na osobę – tak serio to nie). Dalej udaliśmy się do kaplicy Czcigodnego Sługi Bożego Wenantego Katarzyńca. Jego przyjacielem był św. Maksymilian Maria Kolbe, który wskazywał go jako kandydata
na ołtarze. W kaplicy zamieszczone były relikwie Błogosławionych o. Michała Tomaszka OFMConv
i o. Zbigniewa Strzałkowskiego OFMConv, zamordowanych na misji w Peru. Prosiliśmy o ich szczególne orędownictwo dla Anety na czas jej pobytu w Boliwii.

Pobyt w Kalwarii Pacławskiej zakończyliśmy sesją zdjęciową z poświęconymi kwiatami i ziołami pod wieżą widokową. Jako poznaniacy uznaliśmy, że widok z dołu jest wystarczająco piękny, co uchroniło nas przed wydaniem 2 zł za wejście. Oprócz okolicznych miejscowości i wiosek widzieliśmy również pobliską część terenów należących do Ukrainy, co tłumaczy dlaczego większość z nas miała włączony dzisiaj tryb samolotowy. Po sesji zdjęciowej z naszymi sąsiadami, zapakowaliśmy się do Rysia i ruszyliśmy wesoło
w dalszą podróż. Po krótkim oczekiwaniu na parkingu ruszyliśmy w kierunku Sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Strachocinie. Przywitały nas 2 Siostry ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej. Siostra Agnieszka zaprowadziła nas do kościoła i opowiedziała o historii świętego. Pomimo złagodzenia i nie przytaczania zbyt wielu szczegółów, opis jego męczeńskiej śmierci bardzo nas poruszył.
Ze względu na swój temperament i charakter, Andrzej Bobola jest ulubionym świętym Siostry Elżbiety. Ciekawskim pozostawiam odpowiedź na pytanie dlaczego we własnym zakresie 🙂 W ogrodzie widzieliśmy również figurę Japońskiej Matki Bożej.

Po kolejnych wydarzeniach ruszyliśmy w stronę Krosna. Po przyjeździe przywitał nas brat siostry Danuty
i jego syn. Razem zeszliśmy do refektarza, gdzie czekała na nas kolacja. Na stole znaleźliśmy… KIEŁBASKI!!!
I nic więcej nie trzeba już mówić. No, może oprócz tego, że teraz ja, myśląc o tych pysznościach, kończę swój wpis, a reszta spaceruje po wieczornych krośnieńskich włościach. O, chyba wracają, bo słyszę swoje imię dochodzące spod balkonu wyśpiewane pewnym pięknym, męskim głosem. To na pewno Filip.
Z Bogiem, PAAAaaaaaa!

Doris 🙂

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *